czwartek, października 06, 2005

10 w skali Fahrenheit'a ;)

Ta oto anegdotka mojego autorstwa ukazała się w październikowym wydaniu Reader’s Digest :)))

Na Boże Narodzenie jednym z zaplanowanych przeze mnie prezentów dla bliskich był zapach Fahrenheit. Byłam studentką, więc budżet miałam okrojony, toteż szukałam butelek o pojemności 10 ml. Trudno było taką znaleźć, wchodziłam do każdego sklepu z kosmetykami, licząc na sukces. Weszłam do jednej z drogerii i zobaczyłam, że pani ekspedientka rozmawia z koleżankami, dlatego im grzecznie przerwałam pytaniem:
- Czy jest może Fahrenheit?
- Nie - usłyszałam od ekspedientki.
Gdy zbliżałam się do drzwi, ona pochyliła się do koleżanek i szepnęła:
- Nawet nie wiem, co to jest!
- Termometr - odpowiedziała jedna z nich...