poniedziałek, września 12, 2005

Bajka o Czerwonym Kapturku

Razu pewnego Czerwony Kapturek
zgubił gdzieś swoją nową komórę.
Będąc w swych nowym czerwonym dresie
szukał jej wszędzie, a nawet w lesie.

Szukał jej wszędzie, wszak bez komóry
przeżyje człowiek już mało który.
Idąc tak zaszedł do domu babci,
wszedł więc na chwilę wdziewając kapcie.

Wchodzi i oczom swoim nie wierzy -
jego babunia na łóżku leży,
nad nią zaś wilczek lekko schylony
wyraźnie z czegoś zadowolony.

Kapturek podszedł już dosyć blisko
i wtedy jasne stało się wszystko -
Babcia i wilczek mieli zajęcie,
robili jedno za drugim zdjęcie.

No i Kapturkowi wnet opadła szczęka,
bo ujrzał komóreczkę w babci swojej rękach.
Po chwili zdumienia jednak oprzytomniał,
bo przecież groźny wilk babcię zjeść zapomniał.

I teraz moi drodzy, już sami widzicie,
że komórka nieraz uratuje życie.
Było to motto bajeczki króciutkiej.
Potem wnuczka z wilkiem obalili wódkę.

3 Comments:

At 4:16 PM, Anonymous Anonimowy said...

dobrze, dobrze.. ale pod koniec rymy sie poczely sypać..

 
At 4:26 PM, Blogger MadźKa said...

nie tyle rymy, co ilość sylab :)))

 
At 10:42 PM, Anonymous Anonimowy said...

a tam sypać !
Wierszyk jest konkretny i mnie się podoba :D (jak i inne)

Tak trzymaj !

 

Prześlij komentarz

<< Home